,Mam nadzieję, że będę godnie reprezentować nasz futbol, nasze środowisko na tym poziomie rozgrywek – mówi nowy sędzia obserwator w II lidze piłkarskiej Andrzej Nowobilski, ,Andrzej Nowobilski, piłkarski arbiter z Białki Tatrzańskiej, otrzymał nominację na sędziego obserwatora w II lidze., , Gratulacje i wyrazy uznania zebrał otrzymał od kolegów po fachu podczas egzaminu dla arbitrów piłkarskich klasy okręgowej i klasy A, który niedawno odbył się w Zakopanem., , czytaj dalej, źródło, dziennik polski, ,Awans na sędziego obserwatora II ligi to aktualnie najwyższy stopień, na jaki udało się dotrzeć piłkarskiemu arbitrowi z Podhala?, – Rzeczywiście tylko mnie z pośród podhalańskich sędziów udało się dostać na szczebel centralny w polskim futbolu. Mam nadzieję, że będę godnie reprezentował nasz region, nasze środowisko na tym poziomie rozgrywek., – ,Co trzeba zrobić, aby zostać piłkarskim obserwatorem na tym szczeblu?, – Podobnie jak sędziowie prowadzący spotkania, także obserwatorzy mają dwa konkursowe egzaminy w sezonie. Egzamin składa się z części pisemnej i filmowej. Test filmowy polega na błyskawicznej interpretacji 30 zarejestrowanych na taśmie filmowej zdarzeń na boisku. Egzamin pisemny to odpowiedzi na 30 pytań. Żeby jednak dostać się na egzamin szczebla centralnego, trzeba uplasować się wysoko w rankingu obserwatorów III ligi w Małopolsce. Mnie udało się zająć w nim pierwsze miejsce., – ,Od kiedy jest Pan sędzią obserwatorem?, – Od 2004 roku, wcześniej oczywiście byłem czynnym sędzią piłkarskim. Samodzielnie prowadziłem mecze w III lidze, ale wiele lat byłem asystentem w I lidze (obecnie ekstraklasa) tarnowskiego arbitra Jana Sądowicza., – ,Kiedy rozpoczęła się Pana przygoda z sędziowaniem meczów piłkarskich i jak przebiegała?, – Rozpoczynałam, jak każdy, od kursu na sędziego kandydata. Było to w 1976 roku w Zakopanem u świętej pamięci sędziów Kazimierza Włosińskiego i Ryszarda Leśnika. Później właśnie z tymi arbitrami stworzyliśmy mocną tróję sędziowską, która pozytywnie zaznaczyła się w małopolskim futbolu. Mnie w 1981 roku udało się awansować na sędziego III ligi. Tam też dostrzegł mnie Jan Sądowicz i zaproponował asystowanie mu na meczach I ligi. Oczywiście przyjąłem to, jako wyróżnienie i przez 6 lat byłem arbitrem w I lidze. Zaliczyłem także jedno spotkanie w rozgrywkach Pucharu UEFA. Ogólnie przesędziowałem 1200 piłkarskich spotkań, w tym wiele wysokiej rangi meczów towarzyskich i międzynarodowych, bo w dawnych latach w Zakopanem na obozach przedsezonowych trenowało wiele I-ligowych drużyn polskich i zagranicznych., – ,Miał Pan jednak pewną przerwę w swojej sędziowskiej przygodzie., – Tak rzeczywiście było. W 1995 roku skończyłem czynne sędziowanie, nie angażowałem się także w kontynuowanie kariery w charakterze obserwatora. Wiązało się to głównie z moją sytuacją rodzinną i wyjazdem za granicę. Po powrocie do kraju wróciłem do swojego hobby już jako obserwator od najniższego szczebla do II ligi właśnie., – ,Co w Pana pamięci zapadło z czasów Pana sędziowskiej kariery?, – Lata 80. to był okres prosperity polskiego futbolu. Na mecze przychodziło po 30 i więcej tysięcy ludzi. Sędziowanie przy takim audytorium było wielkim przeżyciem, ale także dużą przyjemnością. Oczywiście my, sędziowie, znajdowaliśmy się pod presją kibiców, ale kibicowanie zdecydowanie różniło się od tego w obecnych czasach. Nie było takiej agresji, było więcej kultury. Nie muszą dodawać, że poziom polskiej piłki był zdecydowanie wyższy. W naszej lidze grali piłkarze światowego formatu. W pamięci najbardziej utkwił mi mecz na otwarcie stadionu Widzewa. Pełne trybuny, a na murawie tuzy polskiej piłki: Zbigniew Boniek, Włodzimierz Smolarek, Józef Młynarczyk., , , źrodło, dziennik polski,