, , ,13 SEKUND OD PÓŁFINAŁU…,RELACJA Z TURNIEJU W BOCHNI ,+ ,ZDJĘCIA, … dokładnie tyle czau zabrakło naszej drużynie do wywalczenia kompletu punktów w trzecim meczu turnieju przeciwko drużynie z Żabna. Zwycięstwo dawało nam promocje do najlepszej czwórki turnieju, a tak niestety pozostało Nam jedynie walczyć o piątą lokatę, z której to batalii po serii rzutów karnych zeszliśmy z boiska pokonani. Ale od początku…,W dniu 10 stycznia udaliśmy się na turniej sędziowski do Bochni. Turniej ten ma już wieloletnią tradycję, był to już bowiem IX turniej w solnym mieście.  Do Bochni udaliśmy się w składzie Kamil Arendarczyk (Br), Krzysztof Łukaszczyk, Rafał Arendarczyk, Kamil Traczyk (kpt), Daniel Zygmond, Filip Wołowiec. Za taktykę  w poszczególnych meczach odpowiadał Marcin Niewiarowski, a w rolę kierownika drużyny wcielił się Marcin Tesarski., ,Jak widać skład Naszej drużyny w porównaniu do turnieju sprzed tygodnia w Limanowej uległ zmianie co przełożyło się na jakość naszej gry i dało lepszą lokatę w końcowej klasyfikacji.,Trafiliśmy do naprawdę silnej grupy. Oprócz nas w grupie znalazły się z drużyny:  Krakowa (ostatecznie 2 miejsce), Bochni, Gorlic (ostatecznie 3 miejsce) i Żabna,Na początek przyszło nam zmierzyć się z drużyną Krakowa. Po tej konfrontacji dopisujemy jeden punkt na swoim koncie i był to bardzo optymistyczny prognostyk przed dalszą częścią turnieju. Na mecz wyszliśmy w składzie Arendarczyk K., Traczyk, Zygmond, Arendarczyk R., Łukaszczyk,3′ –  obok słupka strzela dość aktywny Łukaszczyk,,4′ – przeciwnik odpowiada ładnym strzałem, ale Arendarczyk na posterunku,,7′ – znowu ratuje nas Arendarczyk bo dynamicznym wejściu i strzale naszego przeciwnika,,8′ – znowu Łukaszczyk strzela minimalnie obok bramki.,Mecz kończy się remisem, ale można powiedzieć, że mieliśmy więcej szczęścia niż rozumu ponieważ dwukrotnie w sytuacjach 100% od utraty bramki ratuje nas bardzo dobrze spisujący się w bramce Arendarczyk. Trzeba również oddać, że przed meczem ten jeden punkt wzięlibyśmy w ciemno ponieważ drużyna Krakowa, zresztą jak zwykle była bardzo silna. Rozpoczynamy zatem bardzo obiecująco, a w szatni cieszymy się, że już po pierwszym meczu mamy lepszy bilans niż w turnieju sprzed tygodnia.,Po tym optymistycznym akcencie drugi mecz gramy z gospodarzem turnieju w postaci ekipy z Bochni. Wyszliśmy w tym samym składzie co na mecz z Krakowem. W pierwszej minucie po źle wykonanym aucie przeciwnicy przejmują piłkę i po rękach bramkarza obejmują prowadzenie w meczu. Fatalnie rozpoczeliśmy swój drugi mecz turnieju, a w trzeciej minucie po ostrym wejściu przeciwnika Zygmond opuszcza boisko z raną na piszczelu nogi. Sytuacja robi się nieciekawa, ale właśnie wtedy drużynę próbuje rozruszać kapitan drużyny – Traczyk, który dobrym strzałem z prawej strony boiska daje sygnał do ataku. Minutę później bardzo dobrą dwójkową akcję przeprowadził Wołowiec z Traczykiem ale znowu niewiele zabrakło do szczęcia. Stworzyliśmy dwie sytuacje, ale to rywale przeprowadzili koleją akcję i od szóstej minuty, po błędzie i kolejnej stracie piłki w środku boiska tracimy drugą  bramkę. Nie mamy już czego bronić i przeprowadzamy trzy akcję pod rząd. Najpierw Arendarczyk, później Łukaszczyk i znowu Arendarczyk ostrzeliwali bramkę przeciwnika ale nic nie chciało wpaść – bramka była jak zaczarowana. Szkoda bo sytuację były znakomite i mogliśmy złapać kontakt w takiej fazie meczu która dawała jeszcze nadzieje na ugranie coś w tym meczu. Co nie udało się w 6 minucie udało się w przedostatniej i po strzale Arendarczyka zdobywamy bramkę kontaktową. Nie mamy już czasu na spekulacje,  mocno się odkrywamy i w ostatniej minucie przeciwnicy zdobywają  trzecią bramkę. Mecz przegrywamy 1-3 i można powiedzieć, że wynik jest gorszy niż nasza gra. Cóż w piłce nie przyznaje sie punktów za styl, a za to co w wpadnie do sieci. Bochnia grała mądrze i trzy razy nas wypunktowała, a my mimo, że graliśmy ładnie to byliśmy nieskuteczni, a na dodatek popełnialiśmy proste błędy, co drużyna z tak dużym doświadczeniem potrafiła wykorzystać,.,W trzecim turniejowym meczu zmierzyliśmy się z ekipą z Żabna. Znowu gramy mecz o wszystko. Początek spotkania to scenariusz podobny do poprzednich spotkań. Gramy uważnie długo konstruując akcję, przeważamy, ale brakuje ostatniego dobrego podania albo skutecznego wykończenia akcji . W siódmej minucie po indywidualnej akcji Łukaszyka i strzale z dużego palca obejmujemy prowadzenie. Do ostatniej minuty wszystko wygląda na to, że dowieziemy zwycięwo do końca, ale właśnie wtedy zatrzęsła się ziemia. Do końca spotkania pozostało niewiele ponad 40 sekund, a naszemu kapitanowi gotuje się głowa i otrzymuje kare czasową. Gramy w osłabieniu i na 13 sekund przed końcem tracimy bramkę i nadzieje na wyjście z grupy. Szkoda tych straconych punktów bo naprawde nieźle to wyglądało i przy odrobinie szczęścia mogliśmy ten mecz wygrać. Cóż… jak wiemy futbol jest okrutny, a my właśnie się o tym przekonaliśmy… gdyby chwilę przed stratą bramki Traczyk trafił sam na sam z bramkarzem byłoby 2-0 i po meczu, a tak pozostaje duże rozczarowanie ,Na koniec rozgrywek grupowych przed nami jeszcze mecz z mocną kadrowo drużyną Gorlic. Na czwarty mecz już chyba bez presji wychodzimy mocno skoncentrowani. W szóstej minucie meczu za zatrzymanie przeciwnika w korzystnej sytuacji karę minutową otrzymuje Arendarczyk. Kara słuszna ale to była akcja ratunkowa ponieważ przeciwnicy wychodzili z kontrą 3 na 1. Faul Rafała zapewne uratował nas przed stratą bramki, choć nie ulega wątpliwości, że musieliśmy przetrwać trudny okres. Nie tylko przetrwaliśmy okres gry w osłabieniu, ale po strzale Łukaszczyka mimo braku jednego zawodnika wychodzimy na prowadzenie i przy odrobinie szczęścia ( w 11 minucie drużyna z Gorlic wycofuje bramkarza) nie oddajemy już go do końca meczu. Wygrywamy 1-0 i mamy wielki ból głowy ponieważ zdajemy sobie sprawę jak wiele dla układu tabeli kosztowała Nas niefrasobliwość w ostatnich sekundach meczu z Żabnem.,Na pożegnanie zamiast gry o medale został nam już tylko mecz o piąte miejsce z dobrze nam przecież znaną drużyną Tarnowa. W składzie przeciwników na bramce Krzysiek Kapusta, który jak się okazało był katem Naszej drużyny. Przez cały mecz bardzo dobrze spisywał się między słupkami bramki, broniąc strzały Traczyka z 1 minuty i Arendarczyka z 2 minuty, a w serii rzutów karnych pokonał naszego bramkarza przyczyniając się do zwycięstwa drużyny z Tarnowa. W trakcie regulaminowego czasu gry zaskoczyć dał się tylko raz w trzeciej minucie gdy tym razem skutecznie przymierzył Arendarczyk. Obejmujemy prowadzenie, które utrzymujemy do przedostatniej minuty meczu, wtedy to znowu brakło koncentracji i w prosty sposób tracimy bramkę. W ostatniej minucie sytuację meczową miał jeszcze Łukasazczyk, ale strzelił obok braki. Mecz kończy się sprawiedliwym remisem 1-1 i o zajętym przez nas miejscu zdecydować musiała seria rzutów karnych. W tej lepsi okazali się dopiero w czwartej serii zawodnicy z Tarnowa po bardzo niecelnym strzale Zygmonda. Ostatecznie zajmujemy 6 miejsce w końcowej klasyfikacji i można powiedzieć, że pojawiło się światełko w tunelu… ,Przed ceremonią zakończenia turnieju zorganizowaliśmy sobie konkurs rzutów karnych, w których wystąpili Łukaszczyk i Arendarczyk. Na bramce stanął kierownik drużyny, a walka toczyła się o komplet kartek sędziowskich, które otrzymaliśmy w paczce powitalnej od organizatora turnieju.. Przed turniejem uznaliśmy z Marcinem, że komplet kartek powędruje do najlepszego strzelca w naszej drużynie, ale z uwagi na fakt, że Łukaszczyk i Arendarczyk zdobyli ich po dwie, koniecznym stało się takie rozwiązanie sprawy. W serii rzutów karnych lepszy o jedną bramkę okazał się Arendarczyk i na jego ręce powędrowały żółta i czerwona kartka.,Podsumowując turniej – w grupie zdobyliśmy  5 punktów w czterech spotkaniach, a w całym turnieju  strzeliliśmy cztery bramki tracąc ich o jedną więcej czyli pięć. Turniej pod względem sportowym daje nadzieje na przyszłość, ale warunkiem koniecznym jest to, żeby wykrystalizowała się grupa ludzi chętnych do wspólnego spotykania się i grania w piłkę. Brak zrozumienia wynikający, z tego, że w takim zestawieniu personalnym spotkaliśmy się po raz pierwszy, nie trenując ze sobą ani raz był widoczny nawet dla laika, natomiast brak doświadczenia był w większości przypadków przyczyną tego, że w ostatnich minutach meczu traciliśmy bramki i zamiast 3 punktów notowaliśmy zaledwie jeden, bądź przegrywaliśmy po karnych. ,Dużo lepiej było pod względem organizacyjnym, za co organizatorom turnieju serdecznie dziękujemy. ,Warta podkreślenia jest bardzo dobra atmosfera w drużynie, którą zapewne nakręcała maskotka naszej drużyny (prywatnie dziewczyna Daniela Zygmonda – Kasia) Przed turniejem powiedziałem chłopakom że przyjechaliśmy do Bochni świetnie się bawić i faktycznie tak było. Z Bochni wyjeżdżamy  z poczuciem, że w tej drużynie drzemie potencjał, który należy wykorzystać. W Limanowej zajęliśmy 9 miejsce, w Bochni 6, zatem idąc tym tropem czas na zajęcie miejsca 3. Okazja do tego już wkrótce ponieważ 31 stycznia odbędą się drugie halowe Małopolskie Mistrzostwa Sędziów w Krakowie na które dostaliśmy zaproszenie, a więc szykujemy formę sportową i nie tylko… Do zobaczenia, ,Tesar, ,

Leave a comment