Pytamy szefa sędziów: – Które spotkanie poprowadzi w ten weekend Roman Kosecki?,Jak pokazują ostatnie wydarzenia, Roman Kosecki to nie tylko polityk, to nie tylko wiceprezes PZPN czy założyciel szkółki piłkarskiej, ale i również sędzia. Sędzia, który nawet jeśli nie ma jakichkolwiek uprawnień i nie jest wyznaczony na mecz, to mecz może poprowadzić. Zadzwoniliśmy w tej sprawie do Zbigniewa Przesmyckiego, szefa Kolegium Sędziów PZPN.,Wiadomo już które spotkanie poprowadzi w tej kolejce Ekstraklasy sędzia Kosecki?,(śmiech) Powiem tak – PZPN wszczął w tej sprawie postępowanie, ponieważ musimy ustalić fakty. Przepisy mówią jednoznacznie: sędzia może zostać zastąpiony w szczególnych okolicznościach, np. gdy odniesie kontuzje, ale… ten przypadek ciężko w ogóle nazwać zastąpieniem.,Szkolicie sędziów na wypadek właśnie takich sytuacji, że ktoś wbiega na murawę, wyrzuca z niej arbitra i sam prowadzi mecz?,Nie szkolimy, bo jak od wielu lat jestem w tym środowisku, to nigdy do głowy by mi nie przyszło, że takie szkolenie mogłoby być potrzebne. Bo przecież co takiego może wydarzyć się podczas meczu? Oczywiście, może przydarzyć się uraz i wtedy, jeśli nie ma sędziego związkowego, gwizdać może tzw. arbiter przygodny. Ale to też nie w Ekstraklasie czy w pierwszej lidze, gdzie na takie przypadki jesteśmy przygotowani. Im niższy szczebel rozgrywek, tym jednak większe prawdopodobieństwo, że wyznaczony na dany mecz sędzia się nie stawi. Wtedy trenerzy obu drużyn świadomie ustalają między sobą, kto gwiżdże spotkanie.,Nie obawia się pan o swoich kolegów z pracy i podwładnych, że gdzieś koło murawy biegał będzie pan Kosecki, próbując zabrać gwizdek?,Nie chcę tego wątku ciągnąć, bo dla mnie to jest niewiarygodne, wręcz niewyobrażalne. Wolałbym nie mówić o tym zbyt wiele, ale no naprawdę – w głowie się człowiekowi coś takiego nie mieści. To naprawdę się wydarzyło? Ale pana też tam nie było, wiecie to pewnie z relacji świadków, tak?,Tak, kilka osób potwierdziło tę wersję.,To możliwe, że będą wzywani jako świadkowie przy postępowaniu. Nie wiem, też poczekam na zakończenie tej sprawy.,Pan o tym zamieszaniu wcześniej nie wiedział?,Po pana pierwszym telefonie przeczytałem na waszej stronie artykuł, porozmawiałem też z kolegami. Nie ukrywam, byłem zaskoczony.,Sytuacja bez precedensu?,Nigdy nie spotkałem się z sytuacją, żeby sędzia, który jest zdolny do prowadzenia meczu, nie poprowadził go od początku do końca. Po raz pierwszy słyszę o takim przypadku.,No właśnie, w rozgrywkach juniorskich, trampkarzy słychać czasami o ekstremalnych wydarzeniach. Tylko, że przeważnie granica jest już znacznie wcześniej.,Oczywiście. Wiemy, że rodzice są nadpobudliwi, a nasi arbitrzy mają tam wyjątkowo trudne życie. To nie są chłopcy, którzy pod kątem sędziowskim są mocno wyszkoleni, boiska nie mają ogrodzenia czy porządkowych. Wtedy się dzieje… Byłem kiedyś na meczu młodych chłopców w Łodzi, gdzie trener drużyny z jednej strony boiska darł się na sędziego z drugiej, że ten nie odgwizdał spalonego. To taki szczyt, nie wiem czy to dobre określenie, arogancji i przykład bycia nieobiektywnym. Wynik sportowy powinien być tam celem, ale drugorzędnym – tam przecież chodzi o utalentowanych chłopców. Tylko, że my często o tym zapominamy.,Źródło: ,weszło.com,

Leave a comment